Życie uzależnionych od podróżowania

Życie uzależnionych od podróżowania

Homo travellicus – człowiek myślący wyłącznie o podróżach. Wydaje mu się, że samolot to autobus. Potrafi mówić w wielu językach, głównie „dzień dobry”, „dziękuję” i „ile to kosztuje?” oraz porozumiewać się za pomocą gestów i uśmiechów. Myśli globalnie, a jego żołądek jest odporny na kranówę z krajów trzeciego świata.

Poznajecie w tym opisie siebie? My również! Kiedy odwiedzimy jeden kraj, automatycznie rodzi się plan na kolejny. Czasem inspirowani poznanymi w drodze ludźmi, kiedy indziej książką, którą ktoś nam polecił. Rodzice śmieją się i  mówią o nas”bezpaństwowi”. A my gdybyśmy mogli, wetknęlibyśmy nos w każdy zakamarek świata. Sprawdźcie, czy też macie podobny problem z uzależnieniem od podróżowania!

Wiecznie na walizkach

W korytarzu mieszkania stoi niewypakowana jeszcze kabinówka lub plecak. Noszą na sobie ślady niejednokrotnego starcia ze służbami lotniska i brudną podłogą w pociągu. Na boku poprzyczepiane flagi setek krajów, w których byłeś i tych, o których marzysz. W łazience potykasz się o małe zestawy kosmetyków podróżnych i buteleczki o pojemności 100 ml, a drugie śniadanie pakujesz w woreczki na produkty płynne do kabiny samolotu. Zanim odszukasz w tramwaju skasowany bilety, ku konsternacji kontrolera wyciągniesz z portfela kartę 24 godzinną na metro w Paryżu, rachunek za piwo w Japonii, numer telefonu i adres do albańskiego hostelu oraz kilka banknotów z ostatnio odwiedzonych krajów. A bilet znajdziesz na dnie plecaka, między kamykami przywiezionymi z gór, a piaskiem, który na gapę przyjechał z Tobą znad morza.

Nie ma odpoczynku. Trzeba zwiedzać, zwiedzać i jeszcze raz zwiedzać!
Strona startowa na komputerze to wyszukiwarka tanich biletów lotniczych

Są tacy, którzy w wolnych chwilach wchodzą na Allegro lub Aliexpress i wynajdują prawdziwe perełki! Tanio i z dostawą do domu! Ale ty wolisz przeczesywać strony z połączeniami lotniczymi i od miesiąca opowiadasz o nadchodzącej puli biletów za złotówkę. Masz ustawiony alert z powiadomieniami o promocyjnych cenach na LatajZaDarmo. Kiedy znajomi w pracy pokazują na facebook’u zdjęcia swoich pociech, ty przy kawie śledzisz z wypiekami na twarzy informacje o tym, że Ryanair planuje otworzyć loty na Islandię prosto z Twojego domu! Z niedowierzaniem odświeżasz ich stronę, licząc na to, że będziesz tym pierwszym szczęśliwcem, który dostanie bilet za darmo!

Kuchnie świata w Twoim domu

Pamiętasz aromatyczny kumin i stożki z przyprawami na marokańskich targach? Ten smak herbaty imbirowej serwowanej z delikatną pianką przez uśmiechniętego Hindusa? Doskonale znasz wszystkie odmiany kaw i rodzaje pieprzu z Azji. Z twoich kuchennych szafek wysypują się ziarenka, przyprawy, pałeczki z chińskich restauracji. Na pamięć znasz przepis na sajgonki, masz woka i umiesz smażyć najlepsze tofu w mieście. Jednak z szarlotką nie jest już tak prostą sprawą. Potrafisz zaparzyć kawę na sto sposobów, ale Twój ulubiony to wietnamski. Na wypadzie ze znajomymi do miasta, z lekkim niesmakiem oświadczasz, że jadłeś lepszego pad thai’a w Tajlandii, a ten ramen obok japońskiego nawet nie stał! Jesteś prawdziwym fanem ostrego azjatyckiego jedzenia, czasem w domu nawet jesz ryż palcami, przypominając sobie ten piękny czas w Indonezji, a łzy tęsknoty wielkie jak groch skapują do dania.

Jedziesz, zanim zdążysz wrócić

Wiele uzależnień zaczyna się od podobnego schematu – po substancję odurzającą sięga się kiedy smutno i źle. Wróciłeś ze słonecznej Hiszpanii, uśmiechasz się do ludzi na ulicy i wszystkich pozdrawiasz radosnym „Hola!”. Patrzą na ciebie jak na czubka i już po tygodniu czujesz, jak ulatuje z Ciebie powietrze. Zanim jednak dasz wciągnąć się w codzienną rutynę „przypadkiem” wynajdujesz promocję na lot do Włoch za 3 miesiące. Szybko przeliczasz – jest! Jeszcze zostały Ci dwa dni urlopu!

Czasem też nie dopuszcza się do osłabnięcia działania narkotyku i jedzie na nieustającym haju. Usiadłeś już na plaży na Kanarach, patrzysz przed siebie i myślisz – tak, tam daleko są Stany Zjednoczone. Ameryka. Zaraz, zaraz! Jeszcze Ciebie tam nie było! I zanim zdążysz nacieszyć się urlopem, już znasz rozkłady lotów i ceny na przyszły rok. Prześledziłeś zdjęcia znajomych i do wszystkich napisałeś o poradę: gdzie, kiedy i za ile. Masz też kilkoro nowych przyjaciół na Couchsurfing’u, którzy chętnie Ciebie przenocują!

Masz więcej znajomych na świecie, niż w rodzinnym mieście

Catalina jest w Nowej Zelandii, Marco właśnie wyruszył jeep’em przez Afrykę. O… David ma nowego kota! Śledzisz na facebook’u jak poznani w podróżach ludzie żyją na całym świecie. Czasem delikatne ukłucie zazdrości sprawia, że znowu wchodzisz na wyszukiwarkę lotów i sprawdzasz, czy w Twojej śwince – skarbonce jest choć kilka złotych na nową wizę. No tej z Kambodży przecież jeszcze nie miałeś! Zastanawiasz się, jak to jest, że ci ludzie, młodsi od ciebie zwiedzili tyle świata, a ty ciągle robisz wyłącznie tygodniowe wypady z Nowego Dworu i czujesz, że to za mało! twoim podwórkiem nie jest już sąsiednie blokowisko, a Europa! Azja! Oby jak najdalej. Wszystkich zaprosiłeś oczywiście do swojego domu i zachęcasz, żeby robiąc euro-trip wpadli koniecznie do Polski. Zabierzesz ich na pierogi, polską wódkę i prawdziwą domówkę!

Apetyt na odkrywanie

Jeszcze jedna rzeka, jeszcze jedno wzgórze, ciągle mało ci wrażeń i nie pamiętasz kiedy ostatnio zadzwoniłeś do domu. Dom? Przecież jest tam, gdzie twoje serce i plecak. Nie możesz przestać myśleć o podróżowaniu, wielokrotnie wyobrażałeś sobie, że rzucasz wszystko, na ramię zarzucasz torbę i z biletem w jedną stronę odjeżdżasz w dal. Kartki w kalendarzu zakreślasz na czerwono, nerwowo odliczając czas do kolejnej podróży. Masz też specjalną aplikację w telefonie, która liczy dni pozostałe do wyjazdu. Nawet dwie! Tym razem to będzie coś! Afryka! Tam już przecież byłeś, ale nie zaszkodzi sprawdzić jeszcze raz, którędy wędrują słonie i co jedzą na obiad Masajowie.

Uzależnieni od podróżowania

Zauważaliście u siebie podobne objawy? Nietrudno wpaść w pułapkę fiksacji na temat podróży. Sami niejednokrotnie łapaliśmy się na tym, że nie ma nas na kolejnej rodzinnej uroczystości, bo w planach tylko wyjazdy. Czasem na dzień po powrocie już mieliśmy kupione bilety na kolejny urlop. Wydawało nam się, że ostatecznym strzałem jest wyjazd z biletem w jedną stronę, gdzie deadline’em podróży będzie tylko stan konta. Tak, jesteśmy uzależnieni. Choć niekiedy mamy dość i samo spojrzenie na plecak, który trzeba spakować tysięczny raz wywołuje mdłości. Ale po dwóch dniach to mija i spirala nieustającej ciekawości świata nakręca się od nowa. Zastanawiałam się wtedy, czy jest coś, co będzie mnie w życiu jeszcze tak ekscytowało jak tamten moment? Czy poczuję jeszcze ten nieopisany stan, lekkie zdenerwowanie pomieszane z adrenaliną, jak wtedy kiedy wiedziałam, że spełniamy swoje największe marzenie – wyruszamy w podróż dookoła świata? Otóż nie trzeba było długo czekać – pół roku później kupowaliśmy bilety do miejsca, o którym pierwotnie w ogóle nie myśleliśmy, a które wzbudza w nas respekt, ekscytację i lawinę emocji! Nepalu – nadchodzimy!

Dodaj komentarz