Przygody z łąki część 1

Przygody z łąki część 1


Słońce wysoko na niebieskim niebie otulone przez białe obłoki rozpromieniało swe gorące promienie na piękną kolorową łąkę.
Łąka była niezwykła, magiczna z tysiącem pachnących kwiatów, przepięknych kolorowych drzew owocowych jak w sadzie.
Czegoś jednak brakowało, nie było na niej żadnych zwierząt, bo ta łąka była nowa, nie zamieszkana przez nikogo.

Lecz zdarzyło się coś bardzo niesamowitego słońce zaszło, nagle zrobiło się bardzo ciemno na niebie pojawiła się ogromna błyskawica która, rozświetliła całą łąkę magicznym promieniem, zrobiło się bardzo cicho, aż nagle trzask! głośny huk! trwało to kilka sekund…
po czym ponownie zaświeciło słońce.

Niby wszystko było jak dawniej te same kwiaty, drzewa…
Aż nagle, w oddali coś się poruszyło… przesuwało się bardzo powolutku i spokojnie.
Po chwili, okazało się, że na zaczarowaną łączkę przybyło zwierzątko, był to ślimak.

Każdego dnia ślimak poznawał nowe miejsca rozległej łąki.
Mimo tego, że miał ogromną muszlę na grzbiecie, która go chroniła w której mieszkał i była jego domem, postanowił znaleźć sobie nowy dom, w wielkim dębie. W pniu drzewa powolutku urządzał sobie dom, miał w nim łóżeczko, stolik, który sam zrobił, z tego co znalazł na łące.
Ślimak był zachwycony pięknem ogromnej łąki, lecz dni miały, powoli i ślimak nie był już tak zadowolony jak na początku, chociaż niczego mu nie brakowało, był przygnębiony i smutny dlatego że, nie miał z kim się bawić i rozmawiać, poczuł się strasznie samotny.

Pewnego dnia wybrał się na koniec łąki, poszukać malin które, uwielbiał, ta podróż długo trwała gdyż ślimaczek stracił całkowicie siłę i radość a w dodatku szybkość nie była w jego naturze.
Gdy już doszedł na miejsce strasznie się zmęczył, postanowił że odpocznie trochę, położył się pod drzewem i usną.

Gdy się już obudził, słonce prawie zaszło, ledwo mógł dostrzec maliny po które, przecież przyszedł.
Gdy zbierał maliny do koszyka, nagle usłyszał szelest, trochę się przestraszył, bo wcześniej nie przydarzyło mu się nic podobnego, odszedł na dwa kroki od malinowego krzaka, ale po chwili postanowił że nie będzie się przecież bał, bo jest odważny.
Podszedł bliżej, odsuną łapką gałązki malin, otworzył szeroko oczy i nie mógł powiedzieć ani jednego słowa, bo nie mógł uwierzyć temu co zobaczył, zamknął oczy, po czym jeszcze raz szybko otworzył i tak kilka razy..

Głosik dochodzący z krzaków mówił:
– Proszę nie rób mi krzywdy, bardzo się boje!
Ślimak spojrzał i powiedział:
– Nie chce tobie nic zrobić, nie bój się! Kim jesteś?
– Jestem ślimaczka,
– przybyłam na łąkę niedawno, ale jak zobaczyłam że nikogo tutaj nie ma bardzo się przestraszyłam i postanowiłam się schować.
Ślimak nie mógł pohamować zachwytu i swojej radości.
– Hej! Jestem ślimak Romek, nie bój się, wyjdź proszę z tych krzaków!
– odpowiedział. Podając ślimaczce łapkę
Jej oczy nie były już przestraszone, czuła że, może zaufać ślimakowi, nieśmiało powolutku wyszła ze swojego ukrycia podała łapkę ślimakowi.
– chodź pokaże ci łąkę, jest naprawdę wspaniała!
Mimo tego że, świeciło słońce, nagle zaczął padać deszcz a na niebie pojawiła się przepiękna tęcza, która była zwiastunem zmian, jakie miały wkrótce nadejść…

Dodaj komentarz